Zapraszam na kolejny rozdział! Pojawia się kolejna postać, Sariel, która do tej pory była jedynie wspominana w PROLOGU, jako dziewczyna Marro (mam nadzieję, że pamiętacie!). Dziś zamieszczam połowę III rozdziału - pierwszy fragment należy do tych, które bardzo lubię, bo Karia jednak jest bardzo ciekawą osobowością! Za to drugi fragment był kiedyś przyczyną mojego kryzysu. Kiedy go pisałem (to było chyba jakoś rok temu), stwierdziłem, że jest do niczego i musiałem go przeredagowywać tak długo, aż w końcu zaczął mnie zadowalać. Zapraszam do oceniania, obserwowania i przede wszystkim - do komentowania! Drodzy Anonimowi Czytelnicy! Wiem, że tu jesteście! Dajcie mi jakąś oznakę życia! Napiszcie chociażby tyle, że przeczytaliście!
PS. Naprawdę fajnym pomysłem jest, otworzenie sobie w nowej karcie zakładki BOHATEROWIE, bo dzięki temu można lepiej ogarnąć, kto jest kim. Zapraszam do czytania! Dla tych, którzy nie chcą się pogubić w tej historii, przygotowałem STRESZCZENIE: zawsze przed czytaniem można sobie wpaść i przypomnieć poprzednie rozdziały!
Przy okazji, wyjaśnię może lepiej tą kwestię "wstępów". Przed każdym rozdziałem, wstawiam krótki fragment z książki "Żywioły" Anturiona Fratelli. Książka ta jest prawdziwa, to znaczy prawdziwa w świecie, który opisuję, bo Anturion, chociaż nie jest bohaterem tej historii, to istnieje gdzieś tam w tym świecie. Kiedyś się pojawi, ale już nie w tej historii... (No co, jak już stworzyłem swój świat, to chcę w nim umieścić nie tylko jedną historię, co nie?)
Ziemia, pomimo swej dobroci i praworządności nie jest najlepszym partnerem. Z uwagi na swoją miłość do wszystkich, łatwo się zakochuje i jest dość skłonna do zdrad, po których zawsze oczekuje wybaczenia, nie rozumiejąc, że nie nie każdy postępuje tak jak ona i jest skłonny wybaczać. Woda i Powietrze są dumne ze swej wierności i oddania, jakim otaczają partnera. Woda, chociaż potrafi dać drugiej osobie bardzo wiele, sama rzadko bywa w związku szczęśliwa. Stale do czegoś dążąc, rzadko znajduje zadowalający ją ideał. Natomiast zapatrzone w siebie Powietrze, chociaż samo bywa szczęśliwe, uważa siebie za lepsze i nie potrafi swojej miłości okazać, czym zraża do siebie partnera i zawsze ma pretensje gdy ten odchodzi, nie rozumiejąc, że przez cały czas zachowywało się krzywdząco wobec niego. Ogień w związku jest zdecydowanie najgorszy. Jest bardzo skory do przemocy i sadystycznych zachowań, nie szanuje swojego partnera i traktuje go przedmiotowo. Jedynie Powietrze potrafi być z Ogniem szczęśliwe, gdyż samo interesuje się jedynie sobą.
Anturion Fratelli - "Żywioły"
Karia zmarszczyła nieznacznie czoło. Sariel od rana błagała ją o rozmowę w cztery oczy i elfka zastanawiała się, o co jej chodzi. Zwykle to najmłodszą z sióstr trzeba było namawiać na rozmowy, nigdy nie na odwrót. Nie chcąc zdradzać przed nią swojej ciekawości, zaczęła rozmawiać na temat Elane i odetchnęła z ulgą, gdy zdała sobie sprawę, że Sariel nie ma pojęcia, co się ostatnio działo.
- Nie sądzę, żeby doszło do czegokolwiek, nie musisz się obawiać siostrzyczko – Sariel zaśmiała się szyderczo i spojrzała Karii prosto w oczy. - Obie doskonale znamy Totamona i mogę cię zapewnić, że takie zachowanie u niego może być co najwyżej przelotne. Prędzej Gavius odda mu Ageon, niż nasza siostra stanie się damą jego serca. Jakiekolwiek jej zaloty będą odbijać się od Totamona jak od muru.
Karia spojrzała na siostrę z niedowierzaniem i westchnęła smutno. Od początku miała nadzieję, że rozmowa z Sariel rzuci nowe światło na drążący ją od kilku dni problem. Elane od jakiegoś czasu biega do pałacu z samego rana i spędza z Totamonem całe dnie. Ten chłopak owinął ją już sobie wokół palca i życie młodszej siostry zaczęło się już Karii wymykać z rąk, co bardzo jej się nie spodobało. Sariel natomiast była osobą, na której zawsze mogła polegać, jeśli chodziło o zdobycie pewnej nieznanej innym wiedzy. Zresztą lubiła jej sarkastyczne spojrzenie na świat i trochę zbyt emocjonalne podejście do życia.
Najstarsza córka Alaniel była dumna z kontroli, jaką posiadała nad innymi. I chociaż wielu mówiło jej, że mam o sobie stanowczo zbyt wysokie mniemanie, to Karia nigdy nie przejmowała się tymi słowami, skrupulatnie plotąc misterną sieć kontaktów i zależności. Miała nadzieję, że kiedyś wykorzysta przysługi, które inni są jej winni, że wespnie się na sam szczyt drabiny społecznej po trupach swoich sojuszników. Wiedziała, że gra, którą prowadzi to najtrudniejsza walka, dlatego już dawno postanowiła, że włączy w nią wszystko, co tylko może. Potem zaś, będzie zbierała owoce swej pracy.
- Nie byłabym tego taka pewna, Sariel. Kiedy rozmawiałyśmy rano, Elane była bardzo pewna siebie. Czuję, że ona chowa jakiegoś asa w rękawie. Być może Totamon wyjawił jej już swoje plany, co bardzo jej się spodobało. Chociaż może po prostu uwiódł naszą biedną siostrzyczkę. W każdym razie, chciałabym, żebyś dowiedziała się o co konkretnie chodzi.
Sariel uśmiechnęła się posępnie. Jeśli chodziło o zdobywanie informacji, to pierwsze kroki Karii zawsze kierowały się właśnie do niej. To dość odpowiedzialne zajęcie. Wiadomym było, że na opinii jej siostry polega wielu ludzi, a ta opinia często zależała od informacji dostarczonych przez Sariel. Teraz jednak dziewczyna nie miała kompletnie głowy do zajmowania się takimi sprawami.
- No, to przejdźmy może do bieżących spraw. O czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytała Karia. - Bo jakoś trudno mi uwierzyć, że robiłaś ten cały cyrk od rana, bo chciałaś usłyszeć co mam do powiedzenia na temat miłosnych podbojów naszej siostry.
Sariel posłała Karii zadziorny uśmiech. Była najmłodsza z trójki rodzeństwa i niestety nie pamiętała już swojego ojca, Revona. Zawsze różniła się znacznie od sióstr. Cerę miała ciemniejszą, a włosy czarne jak skrzydła kruka, które gęstymi lokami opadały jej na ramiona. Czerwone oczy wyglądały złowieszczo. Sariel czasami zastanawiała się, po kim tak właściwie odziedziczyła urodę. W żadnym wypadku nie przypominała elfa. Cały ten wygląd jednak sprawiał, że wydawała się starsza niż w rzeczywistości była. Ludzie czasami myśleli, że mroczna powierzchowność dziewczyny sprawia, że jest bez serca.
- Masz rację droga siostro, jak zwykle. Chciałam prosić cię o radę. - Ten cały cyrk z udzielaniem rad i stosowaniem odpowiedniego języka w rozmowach z siostrą wydawał się jej co najmniej groteskowy. Karia jednak bardzo lubił, kiedy zwracano się do niej w ten sposób. Sariel nie chciała jednak, by siostra wpadła w zły nastrój. Rozeźlona Karia nie była niczym przyjemnym. - Marro zniknął bez śladu. Wiesz może, gdzie mogłabym go znaleźć?
Tym razem to Karia się uśmiechnęła. Jej przypuszczenia jak zwykle okazały się słuszne, a niepokój siostry ostatecznie je potwierdził. Sariel i Marro mają romans, a z tego co było jej wiadomo, jego ojciec, Kastor Orell nie jest im przychylny. Nagłe uczucie gniewu zaświtało w jej sercu, kiedy zdała sobie sprawę kim jest ten chłopak. Druga siostra w przeciągu tygodnia romansująca z człowiekiem. Karia nigdy nie chciała wyjść na tą, która będzie musiała utrzymać ciągłość rodu, ponieważ jej młodsze siostry zaangażują się nie w niewłaściwe związki. Ponadto nigdy nie przepadała za Marro. Chłopak był od niej sporo młodszy i zawsze wydawał się jej dziecinny. Nie, musiała coś zrobić, żeby rozdzielić tą parkę.
- Nie interesują mnie twoi kochankowie, siostro – powiedziała w końcu po długim milczeniu. - Może po prostu miał cię dość i ukrył się przed tobą? W sumie, to nawet bym mu się nie dziwiła. - Właściwie to Karia nie była zadowolona z odpowiedzi, jakiej udzieliła siostrze. Wiedziała, że tylko ją to rozeźli i nie wyciągnie z niej już nic więcej, lecz nic innego nie przyszło jej do głowy.
Sariel nabrała powietrza i otworzyła usta, jakby chciała odpowiedzieć Karii jakimś zjadliwym słówkiem, ale najwyraźniej się powstrzymała, bo tylko zacisnęła wargi i spuściła wzrok. W gruncie rzeczy chodziło jej tylko o to, by przekonać się też, czy to nie czasem ona jest odpowiedzialna za jego zniknięcie. Sariel wiedziała, że gdyby Karia maczała w tym palce, to nie omieszkałaby jej o tym poinformować z tym swoim pełnym wyższości uśmiechem. Cóż, przynajmniej mogła odrzucić tą ewentualność.
- Znowu je widziałam – rzekła nagle śmiertelnie poważna Karia. Dość nieudolnie starała się ukryć swój niepokój. - Mówię ci, Sariel, że z tego wynikną jeszcze jakieś kłopoty.
- Pamiętaj, co ustaliłyśmy. - Czarnowłosa siostra sprawiała wrażanie, jakby obawy Karii były znacznie bardziej złowieszcze niż jej własne problemy. - Pamiętaj, że nie możesz dać im po sobie znać, że o nich wiesz. Oczy pewnie myślą, że są w stanie obserwować cię niezauważone, musisz podtrzymać tą ich pewność siebie i czekać na dalszy rozwój wypadków. Uważam, że powinnaś porozmawiać o tym z Havionem. Może wspólnie uda wam się podjąć jakieś środki.
Karia westchnęła i pokręciła głową z dezaprobatą. Niemal pożałowała, że uczyniła Sariel swoją powierniczką. Ale Havion przynajmniej był odpowiednim kandydatem na żonę dla elfki, a nie szemranej opinii człowiek. Jeszcze nigdy nie słyszała nic dobrego o Orellach. Bardziej jednak niepokoiły ją te wszędobylskie oczy. Do tej pory sądziła, że ta złowieszcza opowiastka o mrocznym wzroku to tylko bajka wymyślona, by uciszyć niegrzeczne dzieci. Niedawno przekonała się na własnej skórze, że jest prawdziwa. Jakiś zły człowiek obserwował ją i elfka zupełnie nie wiedziała co z tym zrobić.
- Zwariowałaś? - Karia natychmiast przybrała pozę udawanego oburzenia. Wychodziło jej to doskonale. - Chcesz, by wziął mnie za wariatkę, bo obawiam się mrocznego wzroku? Tylko mnie wyśmieje i nie pójdzie ze mną na letni bal u króla. A poza tym, nie chcę nigdy więcej o nim słyszeć, przecież prosiłam cię w tej sprawie o dyskrecję.
Każdy wie, że mroczny wzrok to opowiastka, którą straszy się niegrzeczne dzieci: wszędobylskie oczy, które je obserwują kiedy broją i informują o ich postępkach rodziców. Nikt o zdrowych zmysłach w nie nie wierzy, a już na pewno nigdy ich nie widziano. Karia jednak nie mogła powiedzieć o tym nikomu. Zbyt bardzo się bała, że zostanie wzięta za wariatkę, że cały jej misterny plan osiągnięcia wymarzonej pozycji runie, zanim nawet zacznie się realizować.
Z drugiej strony sytuacja była na tyle poważna, że musiała komuś powiedzieć. Miała nadzieję, że Sariel podzieli jej obawy, że da do zrozumienia, że mroczny wzrok nie jest do końca taką bujdą jak mówią inni, że zmotywuje ją do szukania pomocy. Sariel jednak spojrzała na nią jak na wariatkę. Jedyne co pozostało Karii, to szukanie informacji o oczach na własną rękę i płonna nadzieja, że wkrótce same odejdą.
Marro obawiał się, że zaczął tracić rozum. Siedział już w lochu Vaerii od dwóch tygodni i póki co nie zanosiło się, żeby szybko miał się stąd wydostać. Czasem jednak z odległego zakamarku słychać było krzyk i wydawało mu się, że był to głos Rubena. Albo kapłanka kłamała, że go zabiła, albo rzeczywiście działo się z nim coś niedobrego. W tym momencie także coś słyszał, ale to najwyraźniej nie był Ruben. Z oddali dobiegł go śmiech Vaerii. Rozmawiała z kimś. Najwyraźniej chciała się pochwalić przed kimś swą zdobyczą.
Gdy zachrzęścił zamek w drzwiach, chłopak zdał sobie sprawę, że nie jest to dobra pora na wizyty. Wisiał przykuty za ręce do ściany, a jego stopy nie dotykały podłogi. Ból dosłownie rozrywał mu ramiona i klatkę piersiową. Właściwie to czekał tylko na to, aż Vaeria odbierze jego moc i pozwoli mu osunąć się w śmierć. I chociaż Marro doskonale wiedział, że ten dzień nastąpi, był też niestety pewien, że jeszcze nie teraz.
Od długotrwałego przebywania w ciemności, czerwony błysk w oczach arcykapłanki był dla niego jasnością nie do zniesienia. Dopiero po chwili, gdy jego wzrok przyzwyczaił się do tego, ujrzał Hivarrę o dość znudzonym wyrazie twarzy, stojącej obok Vaerii.
- Rozwiąż go natychmiast, bo zrobisz mu krzywdę – rzekła cicho, rozglądając się po pomieszczeniu. - Muszę przyznać, że bardzo mnie zaskoczyłaś.
- Naprawdę? - Twarz kapłanki Ognia rozjaśniała nagle, a jej oczy zaświeciły jeszcze większym blaskiem. - Cieszę się.
- Ale jedynie tym, że chłopak jeszcze żyje, spodziewałam się, że zastanę go tu martwego. Vaerio, ty chyba się starzejesz, kiedyś nie byłoby tobie takiej litości dla niego.
Marro westchnął ze smutkiem. Ze słów Hivarry wnioskował, że poczynania arcykapłanki mają poparcie króla, co stawiało go na straconej pozycji. Do tej pory liczył, że ktoś go znajdzie, teraz cała nadzieja spełzła na niczym. Marro zadrżał, gdy więzy krępujące jego nadgarstki zelżały i osunął się na posadzkę.
- Tego to akurat potrzebuję żywego. Jest przynętą. - Uśmiech nie znikał z twarzy Vaerii. Ta cała rozmowa zaczynała być mocno podejrzana. Kapłanka zdawała się chwalić swoimi poczynaniami przed Hivarrą, co było dość niezwykłe.
Księżniczka tylko zaśmiała się w odpowiedzi i odwróciła na pięcie. Poprawiła białe futerko, które miała zarzucone na ramiona i weszła w mrok korytarza. Vaeria nie oglądając się za chłopakiem poszła w jej ślady i zamknęła za sobą drzwi. Nie zakluczyła ich.
Marro otworzył szeroko oczy ze zdumienia w nagłym przypływie nadziei. Z niecierpliwością oczekiwał, aż kroki obu kobiet na korytarzu ucichną, po czym ostrożnie przesunął się w stronę drzwi. Nagły ból natychmiast sparaliżował jego ciało. Ostatnie dwa tygodnie spędził w dość niewygodnej pozycji i zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek będzie sprawny. W sumie nie miał na co narzekać, jego brat zginął. Ignorując ból dopełzł do klamki i nacisnął ją delikatnie. Gdy drzwi uchyliły się nieznacznie, poczuł na twarzy przyjemny, chłodny powiew. Wiedział, że gdzieś tam jest wyjście.
Korytarz tonął w mroku i Marro nie miał zupełnie pojęcia gdzie powinien iść. Vaeria przyniosła go tu, gdy był nieprzytomny, więc teoretycznie mógł być wszędzie, mogła go nawet wyprowadzić z terenu świątyni i umieścić gdzieś w pałacowych lochach. To tłumaczyłoby obecność Hivarry. Chłopak postanowił podążyć w stronę, skąd czuł delikatny powiew. Spodziewał się, że właśnie tam musi być wyjście z tego mrocznego labiryntu. Miał mało czasu. Musiał zdążyć przed powrotem Vaerii.
Nie pamiętam. Może to przez sklerozę, może przez trudne imiona. Zakładka o bohaterach moim bogiem. Nawiasem mówiąc, gdyby nie to ,,jej'', wzięłabym Sariel za imię męskie. Hah.
OdpowiedzUsuńAch, ci Anonimowi Czytelnicy... Niby są, niby czytają, ale jakby ich nie było. Skąd ja to znam...
Znam jedną z twoich pięt achillesowych, o czym znów się przekonałam: tĘ kwestiĘ. Musisz sobie tę drobną zasadę przyswoić.
Tworzenie wiele historii w tym samym świecie, znam to. Poświęciłam wiele czasu na kreowanie świata w ,,Cordragon''. Mam tendencję do zwracania uwagi na szczegóły, nawet te mało istotne. Więc mam całą hierarchię rządzących, system szkolnictwa, monetarny i różne takie, które mało kogo interesują. Co sprawia, że chodzi mi po głowie jeszcze kilka historii osadzonych w moim świecie Lux i Tenebris.
Kupiłeś mnie tym fragmentem z księgi, całkowicie. Niesamowicie przemawiają do mnie te metafory, to kwintesencja przenośni. Czytałam kilka razy, zanim przeszłam dalej.
Gdybym się miała poprzyczepiać, zwracając się do adresata, stawiamy przecinek, jak przed,,siostrzyczko''. Pamiętasz, jak obrazowo wskazałam Ci różnicę? ,,Jedźcie, dzieci.'' i ,,Jedźcie dzieci''. Wiesz, o co chodzi.
Przez wiele rozbudowanych wątków trochę się gubię. Muszę czasami się zatrzymać, pomyśleć, o co chodzi i dopiero kontynuować czytanie. Mam nadzieję, że potem ładnie to wszystko się splecie i nie wyjdzie bezsensowny kogel-mogel, którego nie ogarnie mój mały mózg.
Zaciekawił mnie fragment o mrocznym wzroku. Ten epitet tak genialnie brzmi, a i związana historia z nim niebanalna.
Gdybym miała ci coś doradzić, popracuj nad interpunkcją. To w większości raczej kwestię przegapienia, więc wystarczy drobna korekta czy ewentualnie chwilowe przypomnienie sobie zasad. No i jeszcze może... uporządkowanie trochę tego? Nie, że jest źle, ale naprawdę się gubię chwilami, a to raczej niepozytywne wrażenie.
Ogólnie oczywiście nadal mi się podoba i czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
_________________
Zapraszam Cię na mojego bloga, którego reaktywowałam. Historia może trochę nie w twoim stylu, ale kto wie?
krwawa-percepcja.blogspot.com
Z tymi błędami typu "Tę" to jest tak, że ja teraz z tym już walczę, ale ten fragment jeszcze należy do tych starych, sprawdzonych przeze mnie kilka miesięcy temu, kiedy jeszcze z tym błędem nie walczyłem i naprawdę nie mam już siły, żeby to przeglądać kolejny raz w poszukiwaniu tego błędu. Fakt, jak znajdę akurat, to poprawię, ale sama wiesz, jak katorżnicze jest redagowanie własnych dzieł. Interpunkcja na pewno jest do doszlifowania. Niby nigdy nie miałem z tym jakiegoś wielkiego problemu, ale często są to po prostu głupie przegapienia z mojej strony wynikające z szybkiego pisania.
UsuńMartwię się, że gubisz się w wątkach. Myślę, że to przez to, że dodaję to historię co tydzień - jakby była w formie książki, żeby można było usiąść i w jeden wieczór przeczytać całość, to raczej nikt by się nie gubił, ale tak, w formie odcinkowej to każdy zdążyłby przez ten czas zapomnieć o co chodziło, więc nawet się nie dziwię.Jeżeli jest taka potrzeba, mogę zrobić zakładkę ze streszczeniem, żeby można było sobie na szybko powtórzyć poprzednie rozdziały. Co o tym myślisz? Ja osobiście mam multum streszczeń bardziej i mniej szczegółowych, żebym sam to ogarnął kiedy piszę :D
Też mam zaplanowane ogromną ilość szczegółów mojego świata. Prowadzę obszerną kronikę, która powinna się tu znaleźć, ale wtedy to byłby mega spoiler, bo tam jest wszystko :D Powiem tylko tyle, że akcja Dobrej Duszy dzieje się w roku 40. a w mojej kronice są wpisy sięgające kilku tysięcy lat! Oczywiście nie p.n.e. haha
Wpadnę na Krwawą percepcję i dziękuję za komentarz!
Zrobiłem to streszczenie :D
UsuńFajny post!
OdpowiedzUsuńWiem już, że Twój gust nie trafiłem, więc Cię podziwiam, że dalej Ci się chce to czytać...
UsuńAle miło, że dajesz znać, że jesteś!
Na szczęście ustępy nie są zbyt długie, a może kiedyś znajdę tu coś fajnego. Te wstępy z Żywiołów ogólnie nie są najgorsze na przykład. Poza tym intryguje mnie, że to wszystko masz rozpisane na setki lat. Mam nadzieje, że ciągle nie będą zastanawiać się kto w kim się podkochuje i je razem pomarańcze, ale będą jakieś bitwy, zdrady, sensowne intrygi uzasadnione bardziej zawiłą sytuacją na dworze, a nie charakterem postaci.
UsuńOj będą, będą!
UsuńJeśli za bardzo mącę i jest problem w ogarnięciu, kto w kim się podkochuje, to zajrzyj do zakładek Boheterowie albo Streszczenie. Jeśli tam niczego nie znajdziesz, to pytaj - zawsze pomogę!
Mam rozpisane. Ogólnie ten świat istnieje w mojej głowie w bardzo zaawansowanej wersji, ciągle ewoluuje, ale ogólnie wszystkie szczegóły są już ustalone. Póki co, zaplanowane są 4 tomy i 4 opowiadania - ta historia zalicza się raczej do opowiadań. Za chronologię też nie odpowiadam - jedno z opowiadań dzieje się jakieś 20 lat przed akcją tego. Oczywiście tych tomów i opowiadań zawsze może być więcej. Ciągle coś się dzieje przecież...
Spokojna Twoja rozczochrana! Wszystko ogarniam, ja bystry chopok jestem! ;))
UsuńTak sobie siedzę i cię czytam po cichutku (taki czytelnik widmo :D) i podziwiam cię że przez te ponad pół roku (10 miesięcy) piszesz tak samo dobrze jak nie lepiej. Powiem ci szczerze, że bardzo ucieszyłem się gdy dałeś pierwszą część tej historii. I tak teraz czytam każdą część (na IO też, ale wole opowiadania).
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że mnie choć trochę pamiętasz, nie komentowałem i najprawdopodobniej nie będę z tego konta bo po prostu z niego już nie korzystam ale mnie już trochę poczucie winy męczyło, że czytam i nie komentuje.
Miłego :)
OMG! Ters Tim, ale mnie zaskoczyłeś! Oczywiście, że Cię pamiętam, jak mógłbym zapomnieć?
UsuńCieszę się, że poruszyłem sumienie do ujawnienia się! Wiesz, może jeszcze wrócisz do tego konta, bo smutno byłoby zaprzepaścić to, co udało Ci się uczynić, Twojego bloga i wgl. Naprawdę cieszę się, że jesteś! Ale wiesz co, jak nie chcesz pisać z tego konta, to odezwij się czasem chociaż z anonima i podpisz 'Ters Tim' - będę wiedział, że to od Ciebie :)
Bardzo się ciesze że nie zapomniałeś. Zasadniczo robię nowy projekt (blog) z opowiadaniami. Szablon i stronę mam ale robię zeszyt w którym opisuje kroczek po kroczku cały świat "Sminford" w, którym to opowiadania będą się działy.
UsuńNiestety robienie świata będzie naprawdę długo trwało bo mam tak mało czasu że się wszystko koliduje. Ale cię wtajemniczę sminford.blogspot.com
Taki mój przewidywany czas na skończenie to grudzień albo nowy rok więc możesz spokojnie o tym zapomnieć a ja w odpowiednim czasie się przypomnę :D
PS: Ogólnie będę pisał pod pseudonimem "Agent T.B"
Miłego :)
Dzięki za linka!
UsuńHej, a zwróciłeś uwagę, że w poprzednim rozdziale był ten fragment, który zamieściłem tu kiedyś wyrwany z kontekstu na zachętę? Teraz już masz go w całości :D
Obiecałam, więc jestem ;] Muszę przyznać, że po przeczytaniu prologu trochę się przeraziłam. Wszystko było dla mnie cholernie nie zrozumiałe i bałam się, że polegnę. Postanowiłam jednak spróbować skupić się na tekście i przeczytałam go po raz kolejny i kolejny, po czym robiłam tak z każdym kolejnym rozdziałem, popierając się streszczeniami. I powiem szczerze, że nie żałuję swojego poświęcenia :D. Wcześniej powieści fantasy to była dla mnie czarna magia, ale okazuje się, że wystarczy się jedynie skupić i poświęcić na przeczytanie więcej czasu, niż na typowe, młodzieżowe książki. Cieszę się, że jestem już na czysto, bo nadrabianie rozdziałów jest co najmniej denerwujące, więc teraz czekam na kolejny rozdział. Taki gatunek to dla mnie zupełnie coś nowego, ale jestem dzielna i lubię wyzwania! ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mój mózg będzie chłonął to wprost proporcjonalnie do pojawiania się nowych rozdziałów i że nie będę musiała już popierać się streszczeniami, ani czytać ponownie kilka razy ;] No i oczywiście mam nadzieję, że kolejne imiona nie będą już takie trudne do zapamiętania, bo strasznie się w tym gubię ;d Jeśli chodzi o opisy to są według mnie w porządku, zupełnie inne od moich, jednak nie jest to dla mnie większy problem ;) Pozdrawiam!
http://you-always-be.blogspot.com/
Naprawdę cieszę się, że tu jesteś i że się podoba!
UsuńBardzo dobrze, że przygotowałem to streszczenie. Chyba miałem przeczucie, że się przyda!
Ale wiesz co? Chyba nie ma sensu na siłę zapamiętywanie od razu wszystkich imion - w miarę czytania w końcu same wpadną do głowy, a w razie czego, można się posiłkować zakładką z bohaterami :D
Wow, jestem bardzo zaskoczony, ale pozytywnie oczywiście! :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie, jak i sam styl coraz bardziej mi się podoba i wciąga coraz mocniej :P
Martwię się o Marro, że te nie zamknięcie drzwi było celowe...
Pozdrawiam i życzę weny :)
truelifebydamien.blogspot.com